Zamek Czocha znajduje się w małej miejscowości Sucha (gm. Leśna) na dolnym śląsku. Jego zobaczenie leżało mi na sercu ładnych parę lat od kiedy przeczytałam artykuł o polskich zamkach i ten był wśród nich. Gdybym oglądała zagadki XX w. usłyszałabym o nim wcześniej, jednak choć lubię historię to jakoś druga wojna nie jest moim konikiem. Tak więc przed zwiedzeniem zamku powstrzymywała mnie jedynie ogromna odległość 486 km w linii prostej...
Skoro, jednak postanowiliśmy zwiedzić Sudety i to o ile możliwości kompleksowo to będąc w Karpaczu i nie przejechać tych 55,5 km by go ujrzeć byłoby wręcz nie wybaczalne. Tak więc robiąc sobie dzień przerwy w łazikowaniu po górach zapakowaliśmy się rano do samochodu i ruszyliśmy do Tzschocha. Zamek pierwotnie czeska warownia graniczna (pogranicze śląsko-łużyckie) wybudowana w latach 1241-1247 przez wieki przechodził z rąk do rąk, kilkakrotnie oblegany został na krótko zdobyty w 1427 r. W 1909 r. został zakupiony przez drezdeńskiego producenta cygar Ernsta Gutschowa, który zlecił słynnemu berlińskiemu architektowi Bodo Ebhardt'owi jego przebudowę zgodnie z zachowaną z 1703 r. ryciną zamku. Wskutek przebudowy zamek zyskał obecny wygląd, jednak zniszczeniu uległo wiele najstarszych fragmentów zamczyska. Właściciel w marcu 1945 opuścił zamek wywożąc z niego najcenniejsze wyposażenie. Wiele jednak z cennego wyposażenia po opuszczeniu zamku pozostało rozkradzione przez Rosjan i okolicznych mieszkańców. Pani przewodnik, która oprowadzała nas po zamku opowiadała jak wiele cennych ksiąg oprawionych w skóry oraz zabytkowe meble płonęły w kominkach okolicznych mieszkańców oraz na dziedzińcu zamku. Największej kradzieży dokonali, jednak burmistrz Leśnej Kazimierz Lech i zamkowa bibliotekarka Krystyna von Saurma wspólnie wywieźli w lutym 1946 r. z odkrytej skrytki insygnia koronacyjne Romanowów, 60 popiersi carów, 100 ikon, porcelanę, obrazy i inne cenne przedmioty.
Na koniec pani przewodnik poprowadziła nas do wejścia na zamkową wieżę, gdzie zostaliśmy pozostawieni sobie. Tam jak powiedział już z nami nie wejdzie (chyba nie lubi wspinać się po drabinie). Dziedzińce zamkowe zostawiono już do indywidualnego zwiedzania.
Wśród wielu historii o losach zamku opowiedzianych nam podczas zwiedzania najciekawsza, mrożąca krew w żyłach mówiła o pewnej Urlice, która powiła nieślubne dziecko, czego karą było dla niej utopienie w zamkowej studni, a dla niewinnego niemowlęcia zamurowanie w marmurowym kominku. Podobno nocą wciąż słychać kwilenie dziecięcia....
Przepiekny ten zamek z ciekawa historia. Tyle jest pieknych miejsc w Polsce o ktorych nawet nie wiedzialam. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa za kazdym razem gdy gdzies wyjade odnajduje nieznane mi przedtem miejsca i piekne krajobrazy:)To w podrozach jest najpiekniejsze pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCiekawy ten zamek :) Super :)
OdpowiedzUsuńChyba jeden z najładniej położonych polskich zamków, pełen tajemnic i ciekawych zakamarków. Ładnie go opisałaś i pokazałaś. Byłem tak dawno, że chętnie przypomniałem sobie jego atmosferę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.